Mogę się założyć, że większość czytelników tego artykuły była kiedyś na diecie, zamierza stosować dietę, albo właśnie takową się katuje. I nie chodzi mi wcale o dietę bezglutenową.
Mam też niemal pewność, że co najmniej połowa odchudzających się stosowała dziwne metody wprost z internetu. Sama dbam o linię, odżywiam się zdrowo i ćwiczę regularnie, może dlatego waga od lat pokazuje mnie więcej taką samą wartość (no dobrze, plus minus dwa kilogramy). Ale zdarzyło mi się „być na diecie” która miała pomóc w redukcji tkanki tłuszczowej. Wówczas dowiedziałam się jak niebezpiecznie i ekstremalne może być odchudzanie i do czego może doprowadzić. Pominę zaburzenia takie jak anoreksja czy bulimia, ponieważ wymagają terapii i to oddzielny temat do dyskusji, który oczywiście możemy podjąć. Ale wracając do absurdalnych i niebezpiecznych metod na uzyskanie nienagannej sylwetki.
Pierwsza z nich to zjadanie zbyt małej liczby kalorii. Wydaje się to doskonałym pomysłem na szybki spadek wagi. Tak rzeczywiście przez moment jest, ale drakońska dieta prowadzi do uczucia permanentnego głodu a w efekcie do napadów apetytu i efektu jojo. Ale nie to jest najgorsze, wraz z redukcją tkanki tłuszczowej dochodzi też do zmniejszenia masy mięśni, która po skończonej diecie wcale nie regeneruje się do poziomu sprzed kuracji odchudzającej. Efekt? Zaburzenie proporcji ilości tłuszczu do masy mięśniowej. To wpływa na metabolizm, który niebezpiecznie zwalnia i zaczynamy tyć oraz chorować. A przecież zupełnie nie o to chodziło. Pamiętajmy, rozsądna dieta nie powinna zawierać mniejszej liczby kalorii niż 1000.
Kolejnym, jakże nietrafionym, pomysłem na redukcję wagi są suplementy diety. Ale nie te apteczne, tylko „niewiadomego” pochodzenia. W internecie można kupić wszystko, niestety w całej masie pigułek i kapsułek jest wiele niebezpiecznych substancji. Warto sprawdzić co producent obiecuje, jeżeli 10 kilogramów w tydzień to od takiego środka trzeba trzymać się z daleka, pół biedy jeżeli jest nieskuteczny bo tracimy wtedy tylko pieniądze; gorzej jeżeli jest szkodliwy – stracimy również zdrowie.
Warto wspomnieć o olbrzymich dawkach kofeiny i środków odwadniających którymi jesteśmy faszerowani przez producentów tabletek spod lady. Te substancje prowadzą do odwodnienia organizmu a przede wszystkim do zaburzeń w poziomie elektrolitów. Waga spada szybko, ale tylko dlatego, że ubywa z organizmu dużo wody. Kolejny pozorny efekt odchudzania.
Lekarze ostrzegają też przed lekami zawierającymi substancje psychotropowe bądź narkotyki takie jak amfetamina. Konsument kupując takie tabletki w internecie nie ma pojęcia na co siebie naraża – ciężkie zatrucia, uzależnienie, uszkodzenie wątroby, anemia…mogłabym dalej wymieniać. Nie wolno kupować leków odchudzających w internecie. Jeżeli chcemy wspomagać dietę, skonsultujmy się z dietetykiem bądź poradźmy się farmaceuty, na pewno poleci nam bezpieczne suplementy diety. Bezpieczne bo przebadane!
Jakiś czas temu śledząc doniesienia o kolejnych absurdalnych dietach natknęłam się hCG. To metoda odchudzania z użyciem gonadotropiny pozyskiwanej z moczu kobiet w ciąży. Oczywiście dieta nie została sprawdzona, a jej skuteczność jest wątpliwa. Jedno można na pewno powiedzieć o tej metodzie – szkodzi bo jest bardzo rygorystyczna. Zastrzyki z hormonu mają przyspieszyć spadek wagi, kaloryczność diety to mniej niż 500 kalorii a ograniczenie do minimum spożycia węglowodanów wpływa bardzo niekorzystnie na funkcjonowanie mózgu, nerek i czerwonych ciałek krwi. A sam hormon może prowadzić nawet do niepłodności u mężczyzn, u kobiet zatrzymywać wodę w organizmie, podnosić ciśnienie tętnicze. Jak dla mnie ta cudowna dieta jest taka sama jak te wyżej wymienione, niebezpieczna oraz nieskuteczna bo znów prowadzi do efektu jojo.
Nie mogę zapomnieć o wszelkich metodach oczyszczania i detoksu. Jedną z nich jest płukanie jelita grubego. Lewatywy oczyszczają jelito, ale przed badaniami diagnostycznymi. To nie jest metoda odchudzania! Płukanie jelita to krótka droga do odwodnienia i zaburzeń elektrolitycznych. Wyczytałam, że w ten sposób można pozbyć się toksyn. Co za bzdura! Od tego są nerki i wątroba, jelita wchłaniają wodę i substancje odżywcze. Oczywiście toksyny również, ale sposobem na ich minimalizację jest zdrowa dieta a nie codzienne lewatywy. Co dalej? No cóż, jeżeli nie dołem to górą…mam na myśli prowokowanie wymiotów. Ta cholernie niebezpieczna metoda prowadzi do bulimii, po drodze uszkadzając przełyk, wnętrze jamy ustanej, szkliwo zębów. Nie wolno zapomnieć o odwodnienie i zaburzenia gospodarki elektrolitycznej organizmu.
Szkodliwe są też dziwne diety kapuściane, selerowe i tym podobne. Organizm cierpi, bo te metody nie są zbilansowane i okradamy nasz organizm, a kradzież to przestępstwo za które się płaci. A cena jest wysoka, zdrowie.
Na koniec perełka, odchudzanie za pomocą jaj tasiemca. Akt desperacji, który budzi raczej wstręt i oburzenie. Niestety coraz więcej osób łyka jaja pasożytów. Po pierwsze tasiemiec może być uzbrojony i uszkodzić układ pokarmowy, nawet jeżeli nie jest to prędzej czy później „zarażony” doczeka się anemii, zaburzeń w gospodarce elektrolitami a nawet zaburzeń nastroju. Oczywiście upragniona utrata wagi przypełznie bardzo szybko, wraz z utratą sił i chęci do życia. A larwy pasożyta mogą przez kosmki jelitowe wchłonąć się do krwiobiegu i dostać się do mózgu, gałek ocznych czy mięśni, gdzie będą sobie rosnąć…
Podsumowując, nie wierzę w diety cud. Wierzę zaś w zdrowy tryb życia, aktywność fizyczną, higienę snu, wierzę w owoce i warzywa, orzechy, rośliny strączkowe, ryby, olej lniany, owoce morza, jaja i masło no i oczywiście dietę bez glutenu, który szkodzi nie tylko chorującym na celiakię. Aaaaa no i zapomniałabym, wierzę też w ocet jabłkowy o którym kiedyś pisałam Uwierzcie i Wy 😉